Byłam bardzo schorowana, ponieważ w wieku 24 lat przeszłam zapalenie opon mózgowych i po tej chorobie system nerwowy coraz bardziej szwankował. Zaczęłam dostawać coraz większe drżenie głowy, rąk, zaczął mnie boleć kręgosłup, a zwłaszcza odcinek piersiowy i lędźwiowy. Pewnego razu poczułam tak silny ból kręgosłupa piersiowego, jakby mi go rozerwało, że aż mnie dusiło. Poszłam do lekarza i dostałam skierowanie do szpitala z podejrzeniem zawału. Cały dzień robiono mi badania, które niczego nie wykazały. Poszłam do neurologa, dostałam skierowanie do prześwietlenia, to wykazało, że jest skrzywienie kręgosłupa. Nie mam też woreczka żółciowego, miałam refluks żołądka. To było dość uciążliwe: mało, że wszystko się cofało do gardła, to czułam ciągłe pieczenie w żołądku, nie mogłam zjeść nic kwaśnego, napić się kompotu, zjeść ogórka i nic ostrego, bo zaraz były problemy. Leki niewiele pomagały. Potwornie bolały mnie nogi. Zaczęłam jeździć do specjalistów, aż do Krakowa. Po lekarstwach czułam się coraz gorzej, ciśnienie zaczęło skakać coraz bardziej. Odporności zero, temperatura góra 35 stopni, byłam tak słaba, że nie mogłam stać, ani nic w rękach utrzymać. Po lekach drżenie niby troszeczkę ustąpiło, ale z drugiej strony byłam jeszcze bardziej słaba. Gdy brałam przepisane leki przez dziewięć miesięcy, nie spałam po nocach. Po dwóch godzinach wstawałam myśląc, że jest coraz gorzej. Podczas kontroli w Krakowie pani doktor stwierdziła, że prawą stronę ciała mam chorą. Zaczęło się robić takie zgrubienie w szyi. Mówiła, że co dwa tygodnie musimy wstrzykiwać jad kiełbasiany, gdzie jedna dawka kosztuje 10 tysięcy złotych !!! Miałam wyznaczony termin, ale trafiłam do CERAGEMU, pomyślałam, że nie mam już nic do stracenia. Już po zabiegu poczułam jakąś ulgę i po południu w domu zaczęłam się coraz lepiej czuć, a rano byłam bardzo rześka. Postanowiłam, że nie odpuszczę, złapałam tą szansę, na choćby troszeczkę lepsze samopoczucie. Pomimo przeróżnych reakcji organizmu, kurczowo trzymałam się tych zabiegów. Oczywiście, w międzyczasie co jakiś czas kontrolowałam się u lekarza, żeby potwierdzić to co odczuwałam. Ale z każdym zabiegiem czułam poprawę. Po wizycie u lekarza neurologa dostałam skrzydeł i przekonanie, że zabiegi na łóżku Ceragem ratują moje życie. Pani doktor powiedziała: „Pani Małgosiu, wiedziałam że Ceragem jest dobry, ale że tak głęboko działa jestem zaskoczona. Pani powinna mieć Ceragem do końca życia”. Postanowiłam mieć Łóżko Ceragem w domu, aby mieć możliwość w każdej chwili korzystania z zabiegów 2-3 razy dziennie. Wreszcie pomyślałam również o swojej rodzinie, która nie mogła przychodzić na zabiegi do Ceragemu ze względu na pracę. Mam sprzęt medyczny Ceragem , potocznie mówiąc łóżko Ceragem w domu, który mnie trzyma w świetnej kondycji i moją całą rodzinę. Ostatnie moje badania wyszły bardzo dobrze. Ciśnienie książkowe. Teraz żwawo wstaję do pracy, nic mnie nie boli, nie muszę zażywać żadnej tabletki przeciwbólowej, ciśnienie mi nie skacze, bo jest unormowane. Siły i energii mam tyle, jakbym miała 20 lat. Nie jest już wysiłkiem dla mnie wyjść na piąte piętro. Nie wiem co znaczy ból nóg. Wcześniej miałam tzw. worki pod oczami, które w znaczny sposób zniknęły, skóra jest dużo ładniejsza, młodsza . Przychodziła do mnie znajoma, która bardzo cierpiała z powodu migrenowych bólów głowy. Położyłam ją na swoim Ceragemie dziesięć razy. To niewiele, ale już odczuła efekty. Ja korzystam z łóżka tylko dwa,trzy razy dziennie i to nie zawsze. Mam dla kogo żyć, mam dzieci i wnuki… W centrum Ceragem mówią, że należy z niego korzystać regularnie i ja to potwierdzam. Łóżko pomalutku , systematycznie wzmacnia nasz organizm, a my śmiało możemy pójść do lekarza by sprawdzić, czy nasz stan zdrowia rzeczywiście poprawia się. W to, że łóżko pomaga nie trzeba wierzyć. Nie trzeba być specjalistą, po prostu człowiek się kładzie i organizm się leczy.